The Color Run Warsaw
Czyli kolorowy bieg. Jednak słowo bieg też można wziąć w
cudzysłów. Podczas Color Run nożna biec jednak nie trzeba, najważniejsze podczas tej imprezy to dobra zabawa. Ile osób biorących udział tyle pomysłów.
 |
Medal The Color Run Warszawa 2018 |
O co chodzi?
W Color Run oficjalnie nie ścigamy się z czasem, nie ma
pomiaru czasu, nie ma nagród za pierwsze miejsce, nie ma również atestowanej
trasy. W zamian za punkty pomiaru czasu są punkty poprawiania humoru. Tu
najważniejsze jest dobrze się bawić i być jak najbardziej kolorowym. Najszczęśliwsze
pięć kilometrów.
 |
The Color Run 2018 |
Od początku.
Zapisując się na pierwszy bieg The Color Run krzywiłam się
bardzo. Drogi pakiet, brak pomiaru czasu, brak atestu, brak koszulki
technicznej. Po pierwszym zapisałam się na
drugi,
trzeci i
czwarty. Na kolejny
The Color Run w Warszawie też się zapiszę i nie pytam się o cenę. Czasem można,
a nawet trzeba się zwyczajnie zabawić i poczuć się jak małe dziecko.
Drugą edycję "biegłam" będąc w ciąży,
trzecią z kilku miesięczną Dianą i
teraz czwartą z prawie dwu letnią dziewczyną. Bieg dla każdego, kto chce się
pobawić. W pakiecie standardowym jest numer startowy, kolorowy proszek,
tatuaże, w tym roku był jeszcze buff, a na mecie każdy dostaje medal.
 |
The Color Run 2018 |
Start.
Tegoroczny The Color Run odbywał się w niedzielę 17.06.2018
na Błoniach Stadionu Narodowego (lokalizacja i trasa prawie identyczna jak w
poprzednich latach). Mimo, że start był na Błoniach podobnie jak wiele innych
biegów można było tu również bez problemu zaparkować, co uważam za duży plus.
Po zaparkowaniu udaliśmy się pod scenę, a następnie ze znajomymi z klubu Morsy
Zielonka ustawiliśmy się do startu. Do startu były dwie kolejki, rodzinna i
zwykła. My ustawiliśmy się do rodzinnej i czekaliśmy. Organizatorzy dzieli
startujących i puszczali w strefach, aby punkty na trasie mogły wszystkich
równo obdarować kolorem. Po kilku minutach (może kilkunastu, ale szczęśliwi
czasu nie liczą) wystartowaliśmy. Na samym początku biegliśmy razem, ale Ja na
ten bieg miałam inny plan. Chciałam się dobrze bawić i chciałam, aby Diana też
się dobrze bawiła. Czyli będzie chciała biec to będziemy biec, będzie chciała
iść to będziemy szli będzie chciała na ręce to będzie na ręce. Mój plan
spodobał się mojej dobrej koleżance Karolinie autorce bloga
KaroRun (
tu możecie przeczytać jak wyglądał The Color Run wg Karoliny) i została z nami. Mijały nas
osoby młodsze i starsze, nawet osoby jadące na wózkach i bobasy przy matczynej
piersi. My po woli, ale do celu. Tak "biegnąc" zrodził się gdzieś
zamysł, że to będzie nie tylko najszczęśliwsze 5 kilometrów, ale też najdłużej
pokonywane 5 kilometrów. Po co się spieszyć, trzeba się bawić. Po pierwszych
kilku set metrach za zakrętem wyłoniła się pierwsza strefa. Strefa kolorowania
na żółto. Im bliżej strefy tym więcej zastanawiania się czy będzie radość czy
płacz. Na wszelki wypadek biegłam z Karoliną, a tata był w pogotowiu przy nas.
 |
The Color Run 2018 |
Diana dzielnie przeszła przez strefę, oglądających się na
innych. Płaczu nie było, był raczej pozytywny szok i zdziwienie. Takie
dziecięce niedowierzanie, że tam można się ubrudzić. Chwilę później ktoś dość nisko
latał dronem i kolejny powód do radości. Dorośli często zapominają, dzieci
potrafią się cieszyć i bawić. Idąc, skacząc i dobrze się bawiąc dotarliśmy do
kolejnej strefy kolorowania. Tym razem był to kolor niebieski i znowu radość.
 |
The Color Run 2018 fot. Organizator |
Diana
trochę szła trochę była niesiona. Nie wspomniałam jeszcze, że była to bardzo
ciepła niedziela. Docieraliśmy powoli do miejsca, w którym w zeszłym roku roku
znajdował się tor z pianą. W tym roku piany nie było, była wodna mgiełka. W tak
gorący dzień, idealna strefa.
 |
The Color Run 2018 |
 |
The Color Run 2018 |
Przy rondzie Waszyngtona umiejscowiona była
strefa Shine. Wszystko się mieniło od srebra. Po opuszczeniu tej strefy czekała
nas długa prosta na końcu, której znajdował się kolor czerwony. Później nawrót
przejście przy scenie po kolor fioletowy. Mając już wszystkie kolory na sobie
powoli bez pośpiechu udaliśmy się w stronę mety.
 |
The Color Run 2018 |
 |
The Color Run 2018 |
Na mecie jak na prawdziwych
zawodach butelka wody i medal . Za metą scena i muzyka. Wszystko, aby dobrze
się bawić. Choć wolontariusze mocno protestowali musiałam się wrócić w strefę
mety i tam się chwilę pokręcić. Diana tak ucieszona swoim medalem, że pomiędzy
medalami a wodą zgubiła swoją butelkę, a bez niej nie było by dobrej zabawy.
Choć wszyscy wolontariusze mnie wyganiali, butelka się znalazła i mogliśmy
zostać na zbiorowe sypanie się proszkiem. To dziecku spodobało się bardzo, nawet
za bardzo. Po wszystkim powoli udaliśmy się do samochodu, aby wracać do domu.
Przed dojazdem oczywiście prowizoryczne "kompu kompu”, czyli mycie przy
użyciu chusteczek nawilżonych i butelki z wodą. Pokonanie całej trasy zajęło
nam mniej więcej 01:20 (godzina i dwadzieścia minut), ale czas nie był
najważniejszy. Diana bardzo dużo przeszła na własnych nogach, tam gdzie była
niesiona przeze mnie kurczowo trzymała Karolinę
 |
The Color Run 2018 |
 |
The Color Run 2018 |
Podsumowanie The Color Run Warsaw
Nie wiem jak wygląda ten bieg gdzie indziej, w Polsce czy na
świecie, wiem, że tu jest fantastycznie. Bardzo miło wspominam udział i
atmosferę. Jeśli mogłabym coś zmienić to chyba bym nic nie zmieniła. Zrobię
wszystko aby wystartować w kolejnych edycjach tego biegu. Zapisując się na ten
bieg a następnie biorąc w nim udział trzeba wiedzieć od początku to nie jest
klasyczny bieg, to jest zabawa.
 |
The Color Run 2018 |
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza