Ponad 4 miesiące po porodzie, to miał być start nowej mojej
osoby. Jak się zapisywałam liczyłam, że już wrócę do siebie po porodzie i będę
mieć siłę biec tak, aby złamać 2 godziny. Życie jednak weryfikuje.
 |
Medal 12 PZU Półmaraton Warszawski |
Ze względu na szybko znikające pakiety na wszystkie biegi
organizowane przez Fundację Maraton Warszawski oraz fakt, że Półmaraton
Warszawski jest w koronie połówek nie czekałam z zapisami i najszybciej jak
mogłam zapisałam się i opłaciłam start. Wydawało mi się, że czasu jest dużo i
dam radę się przygotować.
Dni i tygodnie mijały, Ja ćwiczyłam i biegałam, byłam na
wielu treningach w Adidas Runners Warsaw. Wszystko było na dobrej drodze do
sukcesu. Bliżej startu trochę skorygowałam cel tzn. już nie łamać dwóch godzin,
a ukończyć przed 2:15.
 |
12 PZU Półmaraton Warszawski |
Expo.
Czas mijał i pewnego dnia okazało się, że to już dziś jadę
po pakiet, bo w niedzielę już półmaraton. W tym roku Expo półmaratonu odbywało
się na Stadionie Narodowym i ponownie trzeba było chodzić po ustalonej ścieżce.
Było kilku wystawców, było duże stanowisko marki Adidas oraz ciut mniejsze, ale
dobrze zaopatrzone, chyba mojego ulubionego sklepu, czyli
ForPro. Było też
stoisko marki Polar, na którym przed ekspo przy okazji OWM 2015 kupiłam mój
zegarek M400, (
o którym możecie przeczytać tu). Z nowości było jedno stoisko,
przy którym dłużej się zatrzymałem, mianowicie
Polka Sport. Sklep, który
oferuje spódniczki biegowe uszyte razem ze spodenkami. Polski producent, ładne
wzory i przystępna cena (nie kupiłam, ale zastanawiam się). Kusiło też mnie
stoisko z rolkami Blackroll, ale mam już w domu rolki, chociażby z Lidla i
chyba nie ma konieczności wymiany. Na ekspo też można było zakupić „Girls
dziewczyny trenują” – pismo dla kobiet o kobietach. Lubię robić zakupy na
ekspo, bo jest wiele firm i sklepów pod jednym dachem i zazwyczaj są lepsze
ceny niż w standardowej sprzedaży.
Na ekspo jednak idzie się przede wszystkim po pakiet. Wśród
wolontariuszy wydających wielu znajomych, osoby, które poznałam na biegach i
treningach. Odbiór pakietu w tym roku bardzo sprawnie i szybko. W pakiecie
numer z chipem, koszulka techniczna Adidas, rękawki od Saturn ‘a oraz materiały
od sponsorów, czyli w sumie standard bez niespodzianek.
Dzień biegu.
W niedzielę 26 marca o godzinie 10:00 startował półmaraton,
dla mnie oznaczało to pobudkę dużo wcześniej. Zjeść śniadanie, przygotować i
ubrać się, nakarmić i ubrać córkę, ściągnąć pokarm. Po wszystkich obowiązkach
szybko do autobusu i na start. W dniu półmaratonu i maratonu Warszawskiego
komunikacja miejska jest za darmo na podstawie numeru startowego.
Start był na placu teatralnym, jak dotarłem na miejsce,
miałam jeszcze chwilę dla siebie.
Adidas Runners Warsaw przygotował specjalną strefę dla osób trenujących
w AR. W strefie mogłam usiąść, przebrać się i zostawić rzeczy w specjalnym
depozycie. Czas szybko mijał, pojawił się trener, który udzielił ostatnich rad
i wskazówek, a następnie ruszyliśmy na rozgrzewkę. Po indywidualnych
rozgrzewkach było wspólne foto Adidas Runners Warsaw i zaczęliśmy rozchodzić
się do swoich stref.
Wybiła godzina 10:00
Dokładnie, nie inaczej wybiła godzina i nastąpił start.
Prawdopodobnie elita wystartowała, ja jednak stałam z wieloma innymi biegaczami
w strefach, przede mną dużo osób za mną też. Chyba po około 15 minutach od
pierwszego startu, wystartowałam i ja. Pogoda taka jak lubię chłodno, bez upału
tylko biec. Pierwszy kilometr bez żadnych problemów, biegło się wspaniale.
 |
12 PZU Półmaraton Warszawski/ fot. Tomasz Kłosek |
 |
12 PZU Półmaraton Warszawski/ fot. Robert Sawicki -fitfot.pl |
Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, dystans mija jest dobrze, chyba nawet za
dobrze. Na zbiegu, czyli na ulicy Belwederskiej zaczęło wychodzić słońce. Mi biegło
się już gorzej, niestety przy słońcu i kilku kilogramach za dużo pojawił się pot.
Słońce, pot i jeszcze nieprzylegające spodenki, czyli zaczyna się dziać źle.
Mijam Łazienki Królewskie, nasz treningowy kanałek i sklep ForPro przy
Myśliwieckiej. Tempo spada, bo biegnie się coraz gorzej, a biegnie się coraz gorzej,
bo obtarłam sobie uda. Zaczynam żałować, że nie założyłam przylegających
spodenek, albo, że nie kupiłam sobie spódniczki od Polka Sport (obcisłe
spodenki i luźna spódniczka, czyli 2 w 1). Jestem w połowie, czyli 10,5
kilometra za mną, połowa przypadała pod Adidas Runners Warsaw. Wspaniała strefa
kibicowania i bardzo dużo kibiców dodających skrzydeł.
 |
12 PZU Półmaraton Warszawski/ fot. Tomasz Kłosek |
Biegłam dalej, choć z
każdym kilometrem tempo spadało, ból był coraz większy, jednak działa
adrenalina i endorfiny. Sama nawet nie wiedziałam jak jest źle, bo skupiona
byłam na biegu. W pewnym momencie pobiegła do mnie, nieznana mi biegaczka i
pyta się czy wszystko ok i pokazuje na moje nogi, ja patrzę a z obtartych ud
płynie krew. Jak tego nie widziałam biegło się jeszcze, jako tako, ale jak
zobaczyłam to już było źle. Miałam siłę biec dalej, miałam siłę przyspieszyć,
ale to tak bardzo bolało, że ustanowiłam nowy cel - dobiec, dojść, czyli
ukończyć w limicie. Przede mną był podbieg. Tu była strefa kibicowania
zorganizowana przez Nike Run Club, usłyszałam doping i dostałam jeszcze trochę
siły. Ze łzami w oczach starałam się dotrzeć do mety, żeby się nie poddać.
Widziałam już sąd i strefę Saturn z Ireneuszem, widziałam, że już blisko i dam
radę.
 |
12 PZU Półmaraton Warszawski/ fot. Tomasz Kłosek |
Na mecie już czekały na mnie z medalem dwie wspaniałe wolontariuszki
Kasia i Ania ( Ania z
Endorfinowy Team). Po otrzymaniu medalu zatrzymali mnie
ratownicy, którzy koniecznie chcieli położy mnie na nosze. Zgodziłem się udać
do punktu medycznego, ale na własnych nogach, tyle pokonałam to i te 10 metrów
dam radę. 10 metrów trochę się wydłużyło, bo punkt medyczny był po drugiej
stronie barierek, a Pan z ochrony uparł się i nie chciał mnie przepuścić.
W punkcie medycznym Pan lekarz bardzo się zdziwił, że nie zemdlałam,
zostały mi zrobione podstawowe badania i opatrzone rany.
 |
12 PZU Półmaraton Warszawski |
Z gigantycznym bólem udałam się do strefy Adidas Runners
Warsaw gdzie czekał na mnie masaż, (ale zrezygnowałam, bo nogi za bardzo
bolały) i poczęstunek. Chwilę odpoczęłam i wróciłam do domu leczyć rany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz