W dniu 26 lutego w całej Polsce i nie tylko, bo również za granicą odbył się bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Dokładniej udział w organizacji wzięło 260 miast w Polsce i 6 poza granicami. Ja wystartowałam w biegu na 5 kilometrów odbywającym się w Warszawie.
![]() |
Medal Bieg Tropem Wilczym 2017 |
Wszystko jak zawsze zaczyna się od zgłoszenia, w tym biegu
punkt pierwszy zgłoszenia to wybór miasta startu. Ja wybrałam Warszawę, bo tu
mieszkam, ale równie blisko miałam do Sulejówka czy Otwocka. Miast biorących
udział było naprawdę dużo i każdy mógł bez problemu znaleźć coś dla siebie.
Następnym krokiem był wybór dystansu, w Warszawie można było pobiec na 10
kilometrów, 5 kilometrów oraz na dystansie 1963 metrów. Dystans honorowy, czyli
1963 metry był chyba w każdym mieście.
W Warszawie ze względu na przewidywaną dużą frekwencję
dodatkowo wybierało się turę biegu. Bez wglądu na listę startową zapisałam się
na pierwszą turę biegu 5 kilometrowego. Na końcu zgłoszenia wybierało się
jeszcze koszulkę.
Zapisywałam się jakiś czas temu z myślą jak najszybszego
biegu, niestety jeszcze jestem bez kondycji a dodatkowo doszedł ból łydek
(prawdopodobnie przemęczenie), musiałam znaleźć pomysł na bieg. Jedyne, co
przyszło mi do głowy to spokojny marszo-bieg z wózkiem.
A co wezmę Dianę na bieganie. Wózek amortyzowany i parkowe
aleje, a musiałam też sprawdzić czy małej się spodoba, bo trener też zaprasza
ją na treningi.
W Warszawie bieg odbywał się w Parku Skaryszewskim (tydzień
wcześniej biegłam w tym parku Bieg Wedla). Po zaparkowaniu samochodu od razu
spotkałam przyjaciółkę z biegowych szlaków Agnieszkę ( autorkę bloga RunNessy)
i ruszyliśmy na linię startu. Na miejscu spotkałam wielu znajomych z różnych
biegów i treningów, było naprawdę dość dużo osób a to była tylko pierwsza tura.
Agnieszka postanowiła mi towarzyszyć w biegu bez stresu, jedynym ograniczeniem
był limit czasu tzn. na pokonanie 5 kilometrów było przeznaczone maksymalnie 50
minut (ach gdzie te czasy, że w 50 minut to ja 10 kilometrów biegałam). Na
miejscu było wszystko, dużo toalet (w przeciwieństwie do biegu Wedla), szatnia,
duży depozyt i unoszący się zapach grochówki.
Przyszedł czas na start.
Z Agnieszką i moim Mercedesem ustawiliśmy się bliżej końca
niż początku. I wystartowaliśmy, za nami biegli jeszcze moi znajomi, którzy
szybko dołączyli. Na początku biegłam prowadząc wózek ciut za szybko i pogubiłam
się z oddychaniem. Agnieszka przejęła wózek, abym uspokoiła oddech i biegliśmy
dalej. Jednak w pewnym momencie każdy z naszej grupki chciał zobaczyć jak to
jest, biec z wózkiem i trochę się wymienialiśmy. Nie spiesząc się biegliśmy do
mety. Tempo naszego biegu było spacerowe, wiem, że wiele osób przebiegło by w
tym czasie 10 kilometrów a my tylko 5, ale nie zawsze chodzi o czas.
Bieg Tropem Wilczym |
Bieg Tropem Wilczym |
Na metę wbiegaliśmy jak VIPy, cała szerokość była nasza, finalnie dotarliśmy po 36:34. Dostaliśmy medale i wodę, pojawił się też jakiś Pan z kamerą, który nagrywał, ale co mówiłam to już nie pamiętam.
Bieg Tropem Wilczym |
Dianie też się chyba podobało, nie narzekała (a już potrafi
i to konkretnie), cały bieg przespała. Tak ją to spanie wciągnęło, że wystrzał
broni podczas inscenizacji jej nie obudził. Mi z wózkiem biegło się bardzo
dobrze, choć wózek nie biegowy, a terenowy. Dobre amortyzatory, pompowane opony
i wkładka dla małych dzieci spisały się. Na wózkach biegowych się nie znam, ale
chyba trzeba będzie się rozejrzeć, poczytać i popatrzeć.
Bieg Tropem Wilczym |
Bieg Tropem Wilczym |
Bieg Tropem Wilczym |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz