Czy każdy medal
smakuje tak samo czy każde zwycięstwo i każda meta jest warta tyle samo? Mój
udział w tym półmaratonie stał pod znakiem zapytania od samego początku a
zakończył się w sposób, którego sama nie przewidywałam.
![]() |
Medal XI Półmaraton Warszawski 2016 |
Wszystko zaczęło się dawno temu, czyli w okolicach grudnia
może stycznia, kiedy zastanawiałam się czy wziąć udział. Gdy już wiele osób
pisało, że się zarejestrowali do 11 PW ja nie byłam pewna. Wiedziałam, że
Półmaraton Warszawski jest na chwilę przed Orlen Warsaw Marathon. W OWM
chciałam wsiąść udział. Około lutego postanowiłam się zapisać. Raz się żyje, a
może za rok nie będzie okazji, a w zeszłym roku było tak fajnie i to właśnie
dzięki 10 PW poznałam Rembertów Team.
Czas od zapisu bardzo szybko minął, oczywiście nie zdążyłam
zrobić wszystkich długich wybiegań, pozytywnie nastrajał wynik z ostatniego
oficjalnego półmaratonu, czyli z Wiązowny.
Na półmaraton
Warszawski cel był, a nawet można powiedzieć dwa. Po pierwsze poniżej 2 godzin,
po drugie około 1:50. Ta godzina pięćdziesiąt to bardziej marzenie, bo całe 21
kilometrów musiała bym pokonać w tempie min 5:12 min/km, ale wiedziałam, że
dojdzie adrenalina, chęć rywalizacji, wszystko było możliwe.
Ostatni tydzień
Na facebook'u pojawiła się informacja półmaraton już za
tydzień, zaczęło się życie tym biegiem. Po świętach zwolniłam z treningami,
miałam czas, aby dokończyć badania. Wynik w Wiązownie i na parkrunie w Łodzi
nie był taki jak chciałam, a jeszcze ta ściana w Łodzi na 3 kilometrze z pięciu
dały dużo do myślenia postanowiłam się przebadać. Jestem zdrowa, biegać mogę,
mogę pobiec półmaraton Warszawski i OWM, ale muszę kontrolować puls, puls nie
może przekroczyć 165 uderzeń. No to życiówki nie będzie, ale biec mogę.
:-)Jedziemy po odbiór pakietu.
Uwielbiam ten moment,
odbiór pakietów, expo i masa znajomych. Na biegach organizowanych przez
Fundację Maraton Warszawski trzeba niestety chodzić ustaloną ścieżką, co mi nie
bardzo pasuje. Wycieczka zaczynała się od piwnicy, gdzie odbierało się pakiety,
jak zobaczyłam ten tłum osób chętnych do odbioru to postanowiłam to przełożyć
na trochę później (tu zaznaczę, że byłam chwilę po otwarciu). Poszłam oglądać
Expo. Wyznaczoną ścieżką do końca i z powrotem. Popatrzyłam, co oferenci mają i
udałam się po odbiór. Kolejka nie była wiele mniejsza, wiła się w ciasnych
korytarzach i było potwornie gorąco. Plus tego, że w miarę szybko szło, a ja
miałam czas pomyśleć, co potrzebuję i co muszę kupić na ekspo. Po odebraniu
pakietu, szybko udałam się jeszcze raz na halę wystawienniczą i zrobiłam
potrzebne zakupy. Musiałam odwiedzić mój ulubiony sklep, czyli ForPro, tutaj
tylko małe zakupy, następnie, do Ale - activ tu zakupiłam zapas żeli
energetycznych i magnesu do picia. Żele sprawdzone, nic złego mi się po nich nie
dzieje to i zapas musi być. Odwiedziłam jeszcze stoisko firmy Polar, gdzie z
Panią porozmawiałam na temat wagi Polar. Z zegarka (polar m400) jestem
zadowolona, a miło porozmawiać tym bardziej, że Pani mnie poznała, bo na zeszłorocznym
ekspo przed owm opowiadała mi o funkcjach i finalnie zachęcała do zakupu.
Zajrzałam jeszcze na stoisko Runmageddon’ u (jestem zapisana na nocnego
Warszawskiego rekruta) i dostałam kalendarz. Ostatnim punktem było stoisko Sportslab
gdzie wykonałam test składu ciała. Jest dobrze 15% tłuszczu, czyli pomiędzy
amator a profi :-)
W domu na spokojnie obejrzałam pakiet startowy i powiem
szczerze bardzo bogaty. W pakiecie był numer startowy i chip (taki do buta, nie
lubię, ale co tam), była koszulka, (jaka by nie była to i tak nie pobiegnę
półmaratonu w niesprawdzonej), chusta wielofunkcyjna (super gadżet, na pewno
się przyda), rękawki od Saturn'a (chciałam sobie kupić, a tu w pakiecie idealne,
aby przetestować) do tego napój i makulatura(zawsze jest w pakietach, Ja nigdy
nie przeglądam) oraz worek depozytowy i naklejki z numerem a wszystko w dużym
worku. I tak minął przed biegowy piątek.
W sobotę przy okazji bycia na Agrykoli pomyślałam, że na
chwilę wejdę na Expo. Chciałam tylko na expo, jednak musiałam przez odbiór
pakietów. Znowu odwiedziny stoiska ForPro, szybkie zakupy dodatkowych żeli i
degustacja pastylki, która ma być rozdawana na trasie.
Dodatkowy zapas żeli
może się przydać, bo coś mi wpadło do głowy. Wiem, że Agnieszka (RunNessy) i
Karolina (Karorun) będą biegły, aby spełnić swoje marzenia, aby ukończyć swój
pierwszy półmaraton. Po szybkich rozmowach z nimi podjęłam decyzję, że biegnę z
nimi. Cel się zmienił, dziewczyny mają ukończyć, nie zejść z trasy. Znam je z
treningów i wiem jak biegają i co potrafią. Wstępnie założyłam, że będziemy
biegły w tempie 6:45 do 7:06 to by dało czas ok 2:30:00. To był by piękny
debiut dla nich.
Race Day
W niedzielę wstałam
rano, pamiętając przygody z Maratonu Warszawskiego i problemy z dojazdem
wyszłam z domu dużo wcześniej. Bieg się rozpoczynał o 10, a Ja na miejscu byłam
około 8.30. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to duża ilość toalet. Idąc w
stronę mety widziałam trybunę dla kibiców i barierki odgradzające trasę. W
okolicach startu spotkałam Agnieszkę. Chwilę później resztę znajomych i była
wspólna fotka.
Z Filipem i Agnieszką |
![]() |
Wspólne zdjęcie z Batmanem |
Nadeszła godzina 10 i elita wystartowała. My wraz z "tłumem" po woli podążaliśmy w stronę startu. Po około 15 minutach ruszyłyśmy my. Plac trzech krzyży, bo właśnie tu był zlokalizowany start jest pięknym miejscem, ale czy odpowiednim na start biegu, w którym udział bierze ponad dziesięć tysięcy osób, a może nawet około piętnastu tysięcy? Według mnie było trochę ciasno. Ale wracając do biegu to ruszyłyśmy, najważniejsze było, aby na początku nie zaszaleć. Powoli, a do celu. Tak jak napisałam wcześniej plan miałam, starałam się pilnować, aby nie było za szybko czy za wolno.
Dobrze się bawimy |
Jest radość |
Mała przerwa w biegu na foto z Pandą |
Mi biegło się dobrze, tak jak kazał lekarz puls był pilnowany, a przy okazji trochę tańca i innych wygłupów było. Biegnąc i ściągając się z własną życiówką nie zwraca się uwagi na wiele rzeczy. Punkty kibicowania, mieszkańców, którzy po prostu stoją i dopingują czy małe dzieci, które czekają na tą piątkę. Długo nie zapomnę radości dzieci w parku Łazienkowskim. Po prawej i lewej były dzieci, które czekały na piąteczek, przebiegłam podbijając tym z lewej, po czym zawróciłam i podbiłam tym po prawej. Radość tych dzieci bezcenna.
My biegliśmy dalej,
wszystkie możliwe rodzaje motywacji, historie z wałkiem i pewnymi leginsami, aby
tylko nie poddać się. Przed nami było jeszcze "najgorsze"
przereklamowany podbieg na Belwederskiej. Przed podbiegiem Agnieszka się odłączyła
i poleciała, bo bała się, że jak stanie to nie ruszy. Do końca to nie wiem,
czego ona się bała, bo była pełna życia i wigoru, jak wcześniej pisałam nóżka
jej podawała i jak by od początku powalczyła to miałaby szansę na wynik w
okolicy 2:15-2:20. To wybitnie był jej dzień.
![]() |
Tanecznym krokiem do mety |
Biegam tyłem |
i przodem |
U nas trwała walka, po pokonaniu
podbiegu była ostatnia prosta. Duża grupka kibiców głośno dopingował i zagrzewała
do walki. Metę było już widać może 500 metrów może 300. Karolina wyglądała jak
cień, widać było, że każdy krok dla niej to ból i walka. Udało się, jest meta,
jest sukces. Karolina i Agnieszka wygrały z Półmaratonem Warszawskim. Karolina
mogła się poddać dużo wcześniej, powiedzieć mam kolkę schodzę z trasy, nic
złego by się nie stało, ale pokazała siłę i walczyła do końca.
Z medalami |
Za linią mety |
Wygrałyśmy |
:-) |
Na długie biegi
według mnie przede wszystkim trzeba się nastawić psychicznie. Półmaraton to
cztery biegi po 5 km z małym haczykiem. Dla mnie ten półmaraton był czymś nowym
czymś innym, ale bawiłam się również bardzo dobrze. Bieganie przodem, tyłem,
taniec, śpiewanie, przybijanie piątek i robienie zdjęć - tyle wygrać i jeszcze
ukończyć zgodnie ze wskazówkami lekarza.
![]() |
Pomoc do końca /fot. Fotomaraton.pl |
:-) |
![]() |
431% dziennej normy |
Świetna relacja Natalio i podejście. Gratuluję biegu i zabawy i zdrowia Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu, jak nie można biec po życiówkę to chociaż można było się pobawić i pomóc :-)
Usuń